niedziela, 28 czerwca 2009

Braterstwo mleka...

Połączyły je dwie dzikie kocie mamy - 2 maleńkie kocie mioty wychowywały się razem od pierwszych niemal dni życia. Wspólne mamy karmiły kociaki wymiennie, a dzisiaj wszyscy są braćmi i siostrami.

Kotulniany do niedawna spokój postanowiły puścić w niepamięć i zaprowadzić swoje porządki…

Ósemka to dobra cyfra!
Gerda i Kay, Lincoln i Nixon, Gatzby, Bugsy i Charlie, Mila.
Każdy inny – każdy wyjątkowy i kochany.

Bawimy się z pasją….


jemy z apetytem…

i odpoczywany strudzeni wrażeniami…


Gwarantujemy niezapomniane wrażenia dla tych, którzy zechcą do nas dołaczyć i zaprosić do swoich dobrych ciepłych domów!

wtorek, 23 czerwca 2009

Mruczando murmurando

Z notatnika kotulni.

Jest 22:30. Jadę do domu.


Kotki położyły się spać. Pierwszy raz przy mnie. Nie licząc maluchów z zeszłego roku, które padały po zabawie koło 21...

Czaruś wyciągnięty na całym parapecie, Stella przykucnęła z boczku. Katja w towarzystwie Viki dobrze się czuje i obie zajmują niższe piętro:) szafkę pod parapetem. Czaruś i dwie kotki śpią. A Stella - mrucząc pod swoim koralowym noskiem najgłośniej - siedzi jeszcze wyprostowana i ogląda skrawek świata przez okno. Skrawek nocy.

Jednak nie, najgłośniej mruczy Viki, przez sen...:)

Miarowo, spokojnie, kojąco.

niedziela, 14 czerwca 2009

Tosca - kopciuszek w centrum Poznania

Niedziela. Centrum, dużego w końcu miasta, Poznania.

Trudno było uwierzyć, że takie miejsca istnieją obok nas, a jednak. Zapewne jest ich jeszcze wiele - nieodkrytych i zapomnianych. Tutaj nasza praca dopiero się rozpoczęła. Kociaki mają w pakiecie prawie wszystko co bezdomny kot może mieć - są zapchlone, zarobaczone, zagrzybione, ze świerzbem w uszach i zwyczajnie brudne.

W okolicy wiele agresywnych psów zagrażających życiu kociaków, nieprzychylni sąsiedzi i jak zwykle jedna dobra i przychylna ludzka dusza.

Najmniejsza, najłagodniejsza i najgłodniesza Tosca już u nas.



C.D.N.

sobota, 13 czerwca 2009

Bugsy, Gatzby, Charlie...

Kociaki rosną zdrowo i przygotowują się do wędrówek do swoich nowych domów, chociaż wymagają jeszcze nieco ogłady i zabiegów z naszej strony ;-)

Były bardzo niezadowolone z konieczności połknięcia lekarstwa na odrobaczenie. Próbowały przestraszyć swoimi minami, położonymi uszkami i wielkimi oczyma. Wszystkie jednak dzielnie zniosły próbę "białej pasty"!

Teraz przygotowują się na szczepienia. Trzymajcie się maluszki zdrowo! :-)

czwartek, 11 czerwca 2009

Dobranoc Simba...

Simba zdążył jedynie posmakować życia...

Nie tak dawno radosny i szczęśliwy biegał w kotulni z braćmi i mamą.

Pierwszy atak był szybki i krótki. Nie wiedzieliśmy co oznacza.
Drugi atak zaprowadził nas prosto do weterynarza. Zanim Simba dojechał - atak minął, Simba był spokojny.
Trzeci atak trwał i trwał... Simba dojechał do weterynarza, a atak nie ustepował...

Diagnoza - epilepsja.

Nigdy wcześniej tego nie przeżyliśmy, nie znaliśmy przyczyny, nie wiedzieliśmy jak postępować, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że nie ma ratunku...
Mieliśmy tylko nadzieję. Dlatego nie podjeliśmy od razu tej jednej ostatecznej decyzji. Szukaliśmy wyjścia, leków, sposobów...

Ten trzeci atak zaprowadził Simbę do naszego domu, miał dostawać leki, miał u nas zostać, miał żyć....
Leki nie uspokoiły ataków, a Simba umierał tak samo po atakach, jak i po lekach...
Straciliśmy z nim kontakt, a Simba stracił wzrok, nie jadł, nie funkcjonował... Druga noc przerywana atakami rozwiała nasze wątpliwosci. Straciliśmy nadzieję.

Pojechaliśmy uwolnić Simbę...
Simba usnął snem spokojnym o 4.20 nad ranem..., usnął kochany.

Dobranoc Simba...