poniedziałek, 23 maja 2011

Dzień jak co dzień

W kotulni coraz weselej. W chwili obecnej mamy tam małe przedszkole.

Motokotki rosną jak na drożdżach. Jedzą już samodzielnie, chociaż jeszcze kusi je obecność mamy, więc czasami przyczepią się do cyca. :) W główkach mają tysiąc pomysłów na minutę i nie rezygnują z ich realizacji. :) Klatka wystawowa drży w posadach, a "sąsiedzi" na dole nie mogą spać spokojnie. Moto-mama Cayenne, powoli nie panuje nad swoimi skarbami i nieraz musi je upomnieć dobitnym miauknięciem. :)



Ostatnio do swojego domku poszła motokotka - Corvetta. Kilka chwil przed opuszczeniem kotulni, zaprezentowała jeszcze swoje akrobatyczne zdolności. Będzie nam jej brakować, ale z tego co wiemy, bardzo dobrze czuje się w nowym domku, z nowym towarzystwem.



Na początku maja w kotulni zamieszkała też ferajna z Piątkowa - batorzaki, wraz z mamą. Jak to na dzieci przystało, one także nie próżnują i realizują swoje wariactwa. Jednym z ulubionych zajęć jest gra w golfa, czyli wyrzucanie myszki, lub innej zabawki z kuwety. :) Oprócz tego : wspinaczki, wyścigi, a także zapasy są w codziennej normie. Mama cierpliwie znosi pomysły swoich dzieci.



"Dorośli" nie panują nad sytuacją i sami trochę dziecinnieją. Nawet Cleo, która do tej pory uchodziła za nieśmiałą i wycofaną koteczkę, rozbawiła się przy maluchach.



W wolnych chwilach powraca jednak jej spokój i opanowanie i razem z Cezarem wylegują się na słońcu, lub na parapecie. Są ze sobą bardzo związani i wprost nie mogą bez siebie żyć. Ta kocia "miłość" nas rozczula. :)



Tak więc wygląda typowy dzień w kotulni. Pracy jest teraz co niemiara, ale ile radości wynikającej z obserwacji tego jakże zacnego grona. ;)