czwartek, 8 stycznia 2009

Owocny ten styczeń

Wśród moich postanowień noworocznych znalazło się, między innymi, też przyrzeczenie uzupełniania bloga przynajmniej raz w tygodniu. To wstyd, żeby od pół roku zostawić go odłogiem. Potencjalny czytelnik może przecież pomyśleć, że nic się u nas nie dzieje. Jest wręcz przeciwnie, wydarzenia nabrały takiego tempa, że nie ma czasu na opisywanie ich. W samym aktualnym tygodniu, a mamy dopiero czwartek, przybyło nam sześć kotów, jeden pośrednio i jeden na sterylizację.

Zacznę od wtorku. Ul. Polna, złapałyśmy dwóch czarnych chłopaków, jeden z przedłużonym włosem. Mieszkali w zaśmieconej piwnicy, przy bardzo ruchliwej ulicy. Oni mieli szczęście mróz im już nie grozi, lecz tego samego dnia widziałyśmy dziewięć dorosłych kotów, marznących na zimnie, tylko jeden domek (postawiony przez nas) i wszystkie okienka piwniczne szczelnie pozamykane. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie tak bardzo pilnują tych okienek.

Czwartek, czyli dziś. Znowu łapanka, tym razem na ul. Słowackiego, znowu sami chłopcy, dwa tygrysy i czarnuszek. Mama też się z nami zabrała na sterylkę, oczywiście po zabiegu wróci do domu. Niestety przypuszczamy, że został jeszcze jeden maluch i do jutra będzie sam. Miały być trzy, zrobiło się pięć.

Mama z ul. Słowackiego


I młodzież:



Po przyjeździe do kliniki okazało się, że czeka tam na nas jeszcze ktoś. Piękna młoda kotka z połamaną tylną łapą i lekarz z pytaniem, czy ją weźmiemy. Właściciele (chyba) przynieśli ją z tygodniowym złamaniem kolana, niestety operacja była dla nich zbyt droga i zostawili kota do uśpienia, tak po prostu.

Kotka otrzymała imię Dona, na zdjęciu jeszcze w narkozie po udanej operacji.


A tu link do aukcji na rzecz Dony:

http://allegro.pl/item525747336_agapeanimali_dona_charytatywna_kotek_p_n.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz